Kategorie:
Słońce może się zachować nieprzewidywalnie. Równie prawdopodobne jest, że zrobi się niesłychanie spokojne jak i bardzo aktywne, a przejście między tymi stanami może niekiedy trwać kilka godzin. Nasza wiedza na temat pobliskiej nam gwiazdy jest ograniczona, ponieważ nie znamy zachowania Słońca w dłuższym horyzoncie czasowym. To bardzo niepokoi naukowców wieszczących prawdopodobny wielki resetujacy cywilizację rozbłysk słoneczny.
Grupa japońskich naukowców z Nagoya University, kierowanych przez prof. Fusa Miyake, badała fragmenty starożytnych cedrów, które rosły w Europie. Okazało się, że były one poddane wpływowi potężnej energii. W rezultacie zawartość izotopu promieniotwórczego węgla C-14 wzrosła w drewnie aż 20 razy. Według analizy rocznych pierścieni Japończycy określili, że wybuch promieniowania miał miejsce w 775 roku.
Izotop węgla C-14 powstaje gdy azot znajdujący się w powietrzu przenosi neutrony o wysokiej energii. Występują one w czasie pracy reaktorów atomowych, wybuchów jądrowych, lub w wyniku ekspozycji atmosfery na silne promieniowanie gamma. Skoro mówimy o wczesnym średniowieczu to raczej można wykluczyć źródła takie jak reaktory jądrowe i bomby atomowe. Z możliwych opcji pozostaje supernowa lub nasze własne Słońce. Naukowcy odrzucili początkowo to źródło, zakładając, że pobliska gwiazda raczej nie jest na tyle silna, aby generować w krótkim okresie czasu takie ilości energii.
Kłopot był też z przypisaniem temu, co odkryto jakiejś supernowej. Zjawisko takie z pewnością zostałoby zauważone. Starożytni astronomowie opisali widziane z Ziemi wybuchy supernowych, które miały miejsce w 1006 i 1056 roku. Na próżno jednak szukać w annałach czegokolwiek o 775 roku. Jest to o tyle dziwne, że supernowa taka musiała być widoczne nawet w dzień skoro do Ziemi dotarło aż tyle promieniowania. Poza tym ślady tego wybuchu z pewnością zauważyliby nowożytni astronomowie za pomocą nowoczesnych teleskopów podczerwonych i rentgenowskich. Jednak nic takiego nie odnaleziono.
Japońscy naukowcy początkowo uznali, że źródło promieniowania jest nieznane, ale potem zainteresowali się badaniami fińskiego Oulu University. To właśnie tam grupa uczonych kierowana przez prof. Ilya Usoskina również potwierdziła istnienie zjawiska kumulacji C-14 w starożytnych cedrach i dębach europejskich. Poszli tą samą drogą co Japończycy, ale znaleźli punkt zaczepienia. W annałach brytyjskich odnotowano opowieści o "świetlistych latawcach na niebie." Bardzo możliwe, że ludzie widzieli błyski zorzy polarnej generowanej przez potężne rozbłyski słonecznych. Powróciła zatem teoria, że izotopowy skok w drewnie ma jednak pochodzenie słoneczne.
Rysunek plamy, która spowodowała zjawisko z 27 sierpnia 1859 roku - szkic. Richard Carrington
Solarną hipotezę wspiera amerykański fizyk Adrian Melott z University of Kansas. Zaproponował on, że impuls promieniowania gamma był skierowany jak strzał. Pozwoliło to zmniejszyć hipotetyczne łączne koszty energii koniecznej do spowodowania takich skutków niemal 100-krotnie. To co wystąpiło w roku 775 roku Mellot nazywa super rozbłyskiem słonecznym. Do tej pory najsilniejsza flara słoneczna z jaką się zmierzyła ziemska magnetosfera wystąpiła w 1859 roku. Ale to zjawisko musiało być 20 razy silniejsze od wspomnianego wydarzenia carringtońskiego i blisko 100 razy silniejsze niż najpotężniejszy rozbłysk zarejestrowany w XX wieku.
Według naukowców, Słońce może generować takie super rozbłyski. Zjawisko takie może wywołać duża kometa, który wpadłaby na gwiazdę. Być może po prostu powstała jakaś monstrualna grupa plam, który wytworzyła potężny rozbłysk skierowany w stronę Ziemi. Wystąpienia takiego kataklizmu w czasach dzisiejszych obawiają się wszyscy rozumni ludzie. Gdyby do tego doszło cywilizacja jaką znamy mogłaby zostać zmieciona i doprowadzona do poziomu preindustrialnego. Nie wiadomo jak skończyłoby się to dla naszej warstwy ozonowej, gdyż takie wysokoenergetyczne promieniowanie słoneczne mogłoby ją uszkodzić. Bez wątpienia takie zjawisko jest czymś bardzo niekorzystnym dla cywilizacji.
Statystyka jest nieubłagana i z badań dokonanych za pomocą teleskopu kosmicznego Kepler wynika, że w ciągu zaledwie 120 dni Kepler po zbadaniu 83 tysięcy gwiazd wielkości naszego Słońca znalazł aż 365 takich rozbłysków. Tymczasem profesor Miyake, twierdzi, że znalazł ślady kolejnego takiego rozbłysku po katastrofie w 775 r. i jego zdaniem analizy słojów drzew wskazują, że dwa razy słabszy rozbłysk miał też miejsce w 992 roku. To może oznaczać, że w przypadku naszego Słońca takie anormalne zachowania są nawet częstsze.
Skomentuj